► Andrzej Fijałkowski jest sokolnikiem i jednym z niewielu polskich sokolników pracujących na lotnisku. Zapytany o początki swoich zainteresowań, swoje wspomnienie rozpoczyna słowami:
- Kartka formatu A4 powieszona niedbale na oknie dyżurki internatu technikum leśnego w Warcinie z napisem „ Zapisy do szkolnej sekcji sokolniczej pok. 110” to początek wspaniałej przygody z przyrodą, lasem, ptakami. To dzięki temu dziś mam zaszczyt obcować i pracować z sokołami i jastrzębiami, to słowo zaszczyt chcę podkreślić.
Czy dzisiaj zamieniłby pan swoją pracę na jakąś inną lub cofając czas czy pana decyzje były by takie same ?
Nie potrafię sobie wyobrazić piękniejszej pracy, bo ja fascynuje się pięknem mojej pracy, a nie ilością pieniędzy, jaką za nią otrzymuje. Zresztą pieniądze nigdy nie były dla mnie najważniejsze, zawód leśnika, a raczej szkołę leśną wybrałem nie ze względu na pieniądze, ale moje zainteresowania. Kiedyś kolega zapytał mnie czy mógłbym pracować w biurze za biurkiem w klimatyzowanym pomieszczeniu – odpowiedziałem, że nie ponieważ umarłbym w tych warunkach.
Sokolnictwo to bardzo absorbujące zajęcie, czy można to zaliczyć do dziedziny zawodu ?
Zawód sokolnik nie istnieje w żadnej klasyfikacji, wykonuje go chyba nie więcej jak 10-20 osób w Polsce. W zaświadczeniu o prowadzeniu działalności gospodarczej mam wpisane, że zajmuje się biologiczną ochroną upraw…
Pracuje pan na lotnisku, na czym polega ta praca ?
Praca na lotnisku polega na zabezpieczeniu terenu lotniska przed obecnością ptaków, które mogłyby zagrozić bezpieczeństwu lądujących lub startujących samolotów. Wkręcenie się ptaka w silnik samolotu może skutkować bardzo tragicznymi dla ludzi konsekwencjami.
Czyli wydawało by się, że nie jest to ciężkie zajęcie, a jednak chyba wymaga wielu umiejętności.
Wykonywanie tej pracy tylko z pozoru może wydawać się proste, w rzeczywistości wymaga bardzo dużej wiedzy z zakresu ornitologii, etologii ptaków nawet leśnictwa, trzeba wiedzieć o ptakach jak najwięcej.
Na początku naszej rozmowy wspomniał pan, że pracuje z sokołami i jastrzębiami. Czy jest pana jakiś szczególny ulubieniec wśród tych ptaków ?
Najbardziej lubię pracować z rarogami ( Sokół raróg Falco cherrug) To bardzo mądre w pełni tego słowa znaczenia ptaki, ich inteligencja jest czasami wręcz szokująca. Same oczy i spojrzenie na człowieka już robią wrażenie, budzą respekt i szacunek, często mówią mi to funkcjonariusze służby ochrony lotniska kontrolujący samochód przed wjazdem na lotnisko i w związku z tym mający bezpośredni kontakt z tymi ptakami.
Czy są jakieś tajemnice zawodowe, które pan skrzętnie skrywa, a może odkryje pan jakiś mały jej rąbek ?
Jak każdy chyba zawód ma swoje tajemnice, jedną z moich mogę zdradzić, np. w sytuacji, gdy nie mogę swobodnie puścić sokoła do lotu ze względu na panujący ruch lotniczy to do płoszenia ptaków wykorzystuje sroki, dzikie sroki. Nigdy ich celowo nie płosze, broń Boże poluje, jak wiadomo sroka ( Pica pica) jest inteligentnym ptakiem, trzymają się raczej w grupach i zawsze jedna lub więcej (zależy od skali zagrożenia) czuwa na czatach, zazwyczaj na jakimś wysokim punkcie, w razie zagrożenia wystarczy jedno charakterystyczne „kra” i wszystkie sroki zrywają się do ucieczki, ale ten język alarmowy znają nie tylko ptaki z gatunku sroka, ale też wiele innych a nawet ssaki ( o czym doskonale wiedzą myśliwi). Dlatego wystarczy wypatrzeć gdzie w okolicy grasują sroki, i gdzie stoi srocza straż. Jak już spostrzegę strażnika to idę w jego kierunku z zakapturzonym ( zasłonięte oczy) sokołem, widok człowieka w zurbanizowanym świecie nie jest dla sroki jakimś szczególnym zagrożeniem , w zasięgu wzroku sprytnej sroki zdejmuje kaptur z głowy sokoła i pozwalam wykonać mu kilka ruchów skrzydłami tak by nasza sroka go zauważyła, potem jest tylko charakterystyczne kraa, kraa i większość ptaków już wie, że w okolicy kręci się niebezpieczny drapieżnik, więc nie warto tu przebywać. Najciekawsze jest to, że sroki, gawrony, kawki, wrony i kruki bardzo szybko zapamiętują sylwetkę człowieka z sokołem i jego samochód, dlatego sokolnik z odpowiednim stażem na danym lotnisku, jest znanym „ typkiem” dla tych gatunków ptaków i wystarczy sama jego obecność by trzymały się z daleka.
Interesują mnie te kapturki, które często widzę na głowach sokołów, po co one są potrzebne ?
Kapturki z języka perskiego zwane karnalami, zakładamy na głowę ptaków ogólnie mówiąc po to, by się nie stresowały, sokół z karnalem na głowie nie widzi potencjalnej zdobyczy/pokarmu, nie widzi też jakiś nieznanych mu rzeczy, które mogłyby go stresować Mam na przykład samicę sokoła raroga w trzecim piórze, pracuje na lotnisku, w zasadzie niczego się nie boi z wyjątkiem ludzi na rowerze lub z rowerem, nie wiem z czego to wynika. Ptak wzięty z profesjonalnej hodowli, nie może mieć jakiś traumatycznych doświadczeń. Nie boi się wielkich samolotów (lata swobodnie bez uwięzi w ich okolicy) a boi się małego roweru. W terenie kapturzę sokoła również po to by nie zrywał się do zwierzyny na którą nam ludziom nie wolno polować, ptak oczywiście tego nie rozumie i chce atakować wszystko to co jest jego potencjalnym pokarmem.
Czy układanie ptaków drapieżnych jest trudne ? i na czym ono właściwie polega ?
Czy jest trudne, to pojęcie względne, wymaga bardzo dużo czasu, cierpliwości i wiedzy oczywiście. Gdyby było t łatwe i przyjemne, to zapewne nie zajmowałoby się tym w Polsce ok. 100 osób ( z czego i tak nie wszyscy posiadają ptaki) ale 100 tysięcy osób to jest tyle ile mamy na przykład polujących myśliwych z bronią. Na czym polega? , to jest cała sztuka – trzeba ułożyć ptaka według pewnych prawideł tak by zechciał współpracować z człowiekiem nie tracąc ani joty ze swojej specyfiki zachowania dzikiego osobnika danego gatunku. Sokolnik nigdy nie tresuje ptaka bo tresura wymusza na zwierzęciu nienaturalne zachowania czego przykłady najlepiej widać w cyrku, układanie ptaka w sokolnictwie polega na takim prowadzeniu ptaka by ten zachowywał się jak najbardziej naturalnie tj. wykonywał swobodne loty, polował, rozmnażał się a jednocześnie dał się poddawać kontroli człowieka. O skuteczności sokolniczych metod układania niech świadczy choćby fakt, że sokolnicy do perfekcji opanowali rozmnażanie Orłów, Sokołów i Jastrzębi. Kiedyś uważano, że szczególnie Jastrzębi nie da się rozmnażać w niewoli, a jednak. Dogłębna znajomość psychiki i jak najbardziej zbliżone do naturalnych warunki hodowli spowodowały, że dziś ptaki z hodowli w pełni zaspakajają potrzeby sokolników i pozwalają odbudowywać populacje zagrożonych gatunków. W Polsce restytucja Sokoła wędrownego jest możliwa dzięki sokolnikom i ich metodą.
Jakie kryteria trzeba spełnić by móc zostać sokolnikiem ? czy jest to określone specjalnymi warunkami?
Pierwsze i podstawowe to umiłowanie przyrody. Ptaki wymagają codziennej pracy bez wyjątku, święta i inne dni wolne nie zwalniają sokolnika z pracy z ptakami, urlop to ciężka sprawa i jak się ma rodzinę to znalezienie jakiegoś kompromisu jest bardzo trudne. Jeśli chodzi o cechy charakteru to moja żona twierdzi, że trzeba być wariatem żeby zajmować się czymś takim…., jeśli spełniamy ten warunek to następnie trzeba zostać członkiem PZŁ co wiąże się z odbyciem stażu, kursu, zdaniem trzystopniowego egzaminu, będąc już członkiem PZŁ trzeba jeszcze zaliczyć kurs i egzamin sokolniczy. W którymś momencie musimy mieć również kontakt z sokolnictwem w praktycznym wymiarze tak by móc się go nauczyć, a jest to możliwe jedynie u boku doświadczonego sokolnika. Praktyczne uprawianie sokolnictwa jest ograniczone bardzo wieloma przepisami, zarówno jeśli chodzi o posiadanie ptaków, ponieważ wszystkie podlegają ochronie, a niektóre gatunki ścisłej, możliwości polowania – legalne polowanie wymaga otrzymania od koła łowieckiego tzw. odstrzału na osobnika z danego gatunku, a taki „odstrzał” może otrzymać jedynie członek PZŁ.
Czy jest w Polsce jakaś kobieta która jest sokolnikiem, czy to typowe zajęcie dla mężczyzn?
Sokolnikiem teoretycznym pewnie jest kilka, praktycznym znałem jedną , ale z tego co wiem ze względów rodzinnych już nie uprawia sokolnictwa. Tu nie chodzi o płeć, matecznikiem dla polskiego sokolnictwa były i chyba nadal są technika leśne. Kiedyś w latach 80-tych z niewiadomych mi przyczyn nie przyjmowano dziewczyn do tego typu szkół a to były lata kiedy odradzało się sokolnictwo w Polsce. Za granicą nie ma to żadnego znaczenia i pewnie u nas już w niedługim czasie będzie tak samo.
Czy zdarzyła się panu taka sytuacja, że ptak nie wrócił z łowów ?
Każdemu sokolnikowi się zdarzyła, przyczyny bywają bardzo różne, ale najczęściej ptak nie tyle ucieka od sokolnika co się po prostu gubi. Dziś mamy do dyspozycji urządzenia telemetryczne, każdy ptak przed swobodnym lotem ma założony specjalny nadajnik z anteną. Kiedy tracimy ptaka z pola widzenia odbiornik telemetryczny wskaże nam gdzie on się znajduje. Wadą tego jest cena nadajników i odbiorników – kosmiczna.
Czy sokolnicy mają swoje zjazdy, pokazy, turnieje, a może są organizowane zagraniczne pokazy, gdzie sokolnicy wymieniają się swoimi umiejętnościami, a ptaki konkurują ze sobą o medale lub puchary ?
Jeden raz w roku organizowane są łowy z sokołami przez Krajowy Klub Sokolników i Ochrony Ptaków Drapieżnych Polskiego Związku Łowieckiego „GNIAZDO SOKOLNIKÓW”, podobne imprezy odbywają się w sąsiednich krajach. Ptaki ani sokolnicy nie konkurują, byłoby to nie etyczne, nie wolno urządzać zawodów w polowaniu na zwierzynę. Po zakończeniu polowania łowy kończą się uroczystym pokotem gdzie sokolnicy i pozostali uczestnicy polowania oddają cześć zwierzynie i kniei, płonie ognisko , grany jest sygnał myśliwski najczęściej „ Pióro na rozkładzie”, bo taka zwierzyna dominuje na pokocie, podczas grania tego sygnału wszyscy obecni zdejmują nakrycie głowy – to hołd dla upolowanej zwierzyny.
Na koniec naszej rozmowy chciałam podziękować za poświęcony czas i życzyć wielu sukcesów i przyjemności płynących z tej pasji.
Również dziękuje i zachęcam wszystkich do obserwacji przyrody, ptaków i delektowania się całym jej pięknem. Każdy człowiek tego potrzebuje bo jest częścią przyrody, niektórzy po prostu nie wiedzą co tracą.
Z Andrzejem Fijałkowskim rozmawiała Agata Janik