Nieustająca przygoda

Nieustająca przygoda

fot. Marek Paluch

► Jest małe malownicze miasteczko otoczone przez lasy, rzeki i wiele jezior oraz wzgórza i góry. W głąb kraju ciągną się stąd drobne rzeki, a w lasach przejrzyste strumyki. Prawdziwa kraina ptaków, których coraz mniej przebywa w innych regionach kraju.

Tu jednak krajobraz tak różnorodny przyciągał zawsze ptaki, gdyż wiele pól, łąk, i lasów jest dla ptactwa krainą szczęścia i dobrobytu. Hektary traw i zbóż, zapewniają niewyczerpane magazyny żywności.

W rzekach i jeziorach oraz stawach ławice ryb, i drobnych skorupiaków przyciągają wodne ptactwo, którego jest tu zawsze więcej niż wszędzie. Wąwozy i brzozowe alejki nie tylko interesują tu ptaki. Ludzie również tutaj znajdują odpoczynek od gwaru betonowych miast.

deszcz

fot. Ryszard Dworak

Była dziesiąta rano. Ulice w maleńkim miasteczku były wyjątkowo puste. Ludzie pochowali się przed ostrym słońcem, tylko słychać było głośne śpiewy ptaków i trele brzmiące od samego rana. Dzisiaj było wyjątkowo duszno. Ptaki pochowały się w cieniu budynków i w gęstych liściach zielonych drzew. Samo południe było naprawdę gorące, w powietrzu unosił się zaduch, i wszystko wskazywało na nadchodzącą burze, gdyż nagle słońce zakryły ciemne chmury.

Lato w tym roku było bardzo burzowe i deszczowe. Wiele gniazd pospadało z drzew podczas wiatrów i ulewnych dreszczów, niszcząc potomstwo zrozpaczonych ptasich rodziców. Zbliżająca się burza budziła więc znowu niepokój wszystkich mieszkańców, którzy obserwowali unoszącą się wodę w pobliskiej rzece.

gniazdo

fot. Ryszard Dworak

Również i ptaki były bardzo zaniepokojone, gdyż miały wiele problemów z powodu niesfornej pogody. Bażanty obawiały się o swoje gniazda na ziemi, a bociany o swoje, choć znajdowały się bardzo wysoko. W tym roku już kilka razy porządnie przemokło. Nawet remiz rozglądał się niespokojnie, najbardziej obawiał się silnego wiatru.

 

Tylko jaskółki latały nisko wyłapując zwinnie muchy, którymi karmiły swoje dorastające pisklęta. Już najwyższa pora, by w najbliższych dniach młode zaczęły swoje pierwsze loty. Sytuacja w jaskółczych gniazdach stała się bardzo irytująca, wydawało się, że wszystkie ptasie pchły znalazły w nich sobie lokum nie zamierzając ich opuścić.

 

gniazdo

fot. Ryszard Dworak

Kiedy tak wszyscy obserwowali zmiany na niebie, południową ciszę przerwał bardzo głośny dźwięk dzwona na wysokiej wierzy małego kościółka, na której często przesiadywały gołębie. Ogłuszone głośnym dzwonem, przesiadły się na pobliski parapet małej kamienicy. Z wysokiego komina, na dźwięk dzwona głowy uniosły małe bociany, które czekały na swoją żerującą matkę na pobliskiej łące. Ojciec stał w gnieździe i obserwował miasteczkowe życie. Wróble buszowały w zakamarkach bocianiego gniazda, gdzieś od spodu nawet uwiły sobie w nim swoje własne gniazdko, ale ich młode dawno już wyleciały.

Nagle zaczęło się błyskać nad lasem, ale bardzo szybko burza przeszła bokiem, zraszając wszystko chwile ciepłym deszczem. Duchota opadła, a powietrze stało się rześkie. Na niebie znowu wyszło słoneczko i pojawiła się tęcza.

fot. Marek Herman

Wszystko nagle ożyło, wróble zaczęły swoje amory, szpaki się zebrały i zaczęły głośno debatować, który sad wybrać na popołudniowy deser, a że było ich bardzo dużo postanowili się podzielić na grupy. Ostatnia grupa czekała na swoją kolej, a w niej niektóre bardziej nerwowe osobniki próbowały zakłócać wyjątkowo panujący ład i spokój.

Nad stawami zaczął szybować błotniak stawowy wypatrując swojej ofiary. Przed nim chowały się w zaroślach krzyżówki. Za chwile to samo miejsce odwiedził bielik, który spłoszył stado głośno krzyczących mew, bo to one stały się tym razem jego dość łatwym celem. Wydawało się, że zupełnie nie przeszkadza to czapli białej, która zajadała się znalezionymi przysmakami na brzegu nie zwracając uwagi na przerażony krzyk upolowanej mewy.

fot. Merak Herman

Inny bielik polował nad pobliska łąką. Spadał jak kamień, kiedy na łące pojawił się jakiś gryzoń. Małe ptaki w tym czasie starały się nie wchodzić w obszar jego wzroku, jednak kiedy doszło do spotkania na łące z młodszym od siebie osobnikiem, nie przeszkadzało to ciekawskim srokom zbliżyć się bardzo blisko, by zadowolić swoją bardzo wścibską naturę. Awantury zawsze przyciągają ich uwagę, a nóż będzie można z czegoś przy okazji skorzystać. Obyło się jednak bez awantury kiedy okazało się, że młody samiec jest dwuletnim potomkiem starszego, który bytuje w okolicy obok. Sroki tak strasznie się przy tym darły zachęcając do walki, że wzbudziło to i ciekawość kruka, jednak nie było co już oglądać.

fot. Dariusz Adamkiewicz

Na skraju lasu nie zabrakło ptasich wojowników: bażanty i cietrzewie walczyły o samice, jastrzębie o swoje terytorium. Mniejsze ptaki głośno śpiewając latały wyłapując pojawiające się coraz większe ilości owadów. Owadożercy i ziarnojady żerowały na łące wśród różnych gatunków traw. Tam było pod dostatkiem robaczków i muszek, a nasion nie sposób nawet wymienić. Łąka jeszcze nie została skoszona, więc wszystkiego było pod dostatkiem. Kląskawka polowała na owady, a kulczyki szczególnie zainteresowała bylica pospolita, żołna natomiast zadowalała się pszczołami zbierającymi nektar na łące.

Pluszcz zaczął żerować na dnie strumyka, a kiedy skończył znalazł suchego liścia, którego postanowił zanieść do gniazda. Wszystkiemu przyglądał się podróżniczek i zaczął nawoływać inne ptaki by zobaczyły tego, który potrafi po dnie potoków biegać wbrew prądowi. Dla podróżniczka ta umiejętność wydawała się bardzo ekstremalna i nie możliwa do wykonania.

fot. Marech Paluch

Tak mijało popołudnie w gwarze ptasich odgłosów i tętniącego życia. Żaden ptasi osobnik się nie nudził. Ludzie zajęli się swoimi sprawami nie zważając zupełnie na ptaki. Jednak między lasem i łąką rozgrywały się bardzo ciekawe sceny, którym przyglądał się jeden łoś, kormoran suszący skrzydła i kilku ukrytych dobrze ludzi, których życie ptaków interesowało od zawsze.

Ściemniło się, ptaków już nie było słychać, gołębie spały na parapetach kamienicy, tylko ciszę przerywały od czasu do czasu pohukiwania sów, które właśnie teraz zaczęły swoje nocne życie. Ulice były prawie puste. Co jakiś czas kątami przemykały koty rozbudzone jasnym światłem księżyca.

Z pobliskiego drzewa wszystkiemu przyglądały się puszczyki, które teraz zaczynały nocne życie wyszukując zdobyczy w okrytym ciemnością i wyciszonym miasteczku. Puszczyki swoimi dużymi oczami spojrzały na okrągły jak kajzerka księżyc i pofrunęły przenosząc się do parku, gdzie chciały upolować szperające w ciemności myszy. Pójdźka także szykowała się na nocne łowy. Wydawało się, że nocną warte nad życiem miasta przejęły same drapieżniki.

fot. Ryszard Dworak

Ostatni nie śpiący jeszcze mieszkańcy miasteczka gasili światło w swoich mieszkaniach. Zamykając oczy usłyszeli jeszcze trzepot piór nocnych ptaków znikający w ciemnościach. Teraz bezszelestnie polowały nietoperze, a od strony lasu dochodziły ciche pohukiwania sów, przy których noc wydawała się straszna i tajemnicza. Gdzieś w lesie piszczały młode lisy, a dziki wyszły na żer na pola. W ukryciu nocy rozgrywały się już inne sceny, których nikt po trudach dnia nie chciał obserwować.

Podziękowania dla autorów fotografii: Dariusza Adamkiewicza, Marka Palucha, Marka Hermana, Ryszarda Dworaka.

Musisz być zalogowany aby dodać komentarz.