Na Gwiazdkę 2011 r. dostałam niedużą książeczkę amerykańskiej pisarki Fannie Flagg, pod tytułem „Święta z kardynałem” (Wyd. Nowa Proza, Warszawa 2011). To nie jest powieść religijna, jakby można by przypuszczać. Nie jest to też historia czerwono-niebieskiej papugi w złotej klatce, na co wskazuje rysunek z okładki. To historia z ptakiem kardynałem w centrum fabuły …
Rzecz dzieje się w stanie Alabama w USA, w miejscowości o znamiennej nazwie – Lost River (zagubiona rzeka), przez mieszkańców określanej rajem na ziemi. W folderze reklamującym to miejsce, napisano: „Tutejsze zimy przypominają raczej wiosnę lub wczesną jesień na północy. Przyjemne spacery na łonie natury są u nas możliwe przez cały rok … A nad rzeką wprost roi się od kaczek, gęsi, indyków, gołębi, przepiórek, szopów praczy i wiewiórek”. Nad rzeką bohaterowie książki spotykali też rybołowy, czaple siwe i białe, zimorodki oraz wiele innych ptaków. A w rzece – mnóstwo ryb , prawdziwy raj dla wędkarzy!
Postacie z książki to zwykli ludzie, kobiety i mężczyźni o dość pokręconych życiorysach, mający swoje problemy i przyjemności życiowe, wyróżniający się w swojej społeczności uprawianym zawodem, hobby, pasją życiową, charakterem, temperamentem, wreszcie – wyglądem i zachowaniem. Ciekawe, charakterystyczne typy, zarysowane oszczędną kreską i bez nadmiaru wielkich słów. Prostota języka wydaje mi się dużym atutem tej pozycji.
Tytułowy kardynał (Cardinalis cardinalis) jest wdzięcznym, pięknym ptaszkiem – nieco egzotycznym dla Polaków, ale popularnym, lubianym i dobrze znanym Amerykanom. Jego historia w książce zaczyna się dramatycznie. Ptaszek został postrzelony z wiatrówki przez małych chuliganów a uratowany przez Roy`a, sklepikarza w miasteczku.
„Mały ptak był potargany, szarobury i tak młody, że Roy nie umiał nawet rozpoznać, co z niego wyrośnie. (…) Roy zdawał sobie sprawę, że nie uratuje ptaszka, ale zwinął go w starą skarpetkę i ułożył w tekturowym pudełku, które schował w ciemnym i ciepłym pokoiku na zapleczu, gdzie maluchowi nie zagrażały żadne drapieżniki. Przynajmniej oszczędzi mu śmierci w szponach jastrzębia czy sowy”.
Ptaszek, oczywiście przeżył … a potem dużo się działo z nim i dzięki niemu. W opowieści, ptaszkowi nadano imię „Jack”. Pokochała go mała dziewczynka o imieniu Patsy. Kiedy nie wiadomo skąd, pojawiła się w miasteczku, „była w wieku 5-6 lat, bosa, ubrana w brudną i poszarpaną bawełnianą sukienkę”, na dodatek – widocznie utykająca na nogę.
Książka jest mieszaniną prawdy psychologicznej i bajki, gdzie magia miesza się z faktami. Jak określa ją Wydawca, jest to „amerykańska wersja opowieści wigilijnej”. Książka jest może nieco przesłodzona, ale niesie – tak potrzebne w dzisiejszym stechnicyzowanym, ucywilizowanym i skomercjalizowanym świecie – przesłanie o sile wspólnoty, przyjaźni, miłości, dobrym sercu i poszanowaniu przyrody. O zwycięstwie wiary w możliwość spełniania się marzeń nad pesymizmem i zwątpieniem. Wzrusza i zadziwia. Mnie się bardzo spodobała. Przeczytałam ją jednym tchem i zdecydowanie polecam.
Pod linkiem https://www.nowaproza.eu czytamy o autorce książki takie słowa:
„Jej prawdziwe nazwisko to Patricia Neal. Fannie Flagg to pseudonim artystyczny przyjęty z konieczności… W wieku ośmiu lat zadebiutowała na deskach teatru szkolnego, grając w sztuce własnego autorstwa. Finał był opłakany: domorosłą aktorkę wyrzucono ze szkoły! Powód: tekst zawierał słowo: „martini”. Zawsze miałam wytrawny dowcip – żartuje dziś autorka.”.