ZIMOWY KARMNIK czyli pomóc a nie zaszkodzić

fot. Jacek Drozda

► Ostatnie ciepłe, jesienne dni przechodzą już do historii. Grabimy akurat liście w ogrodzie bądź robimy porządki na balkonie gdy nagle kilka metrów od nas ląduje sikora bogatka. Pierwsza myśl, która przychodzi nam do głowy to … no właśnie ? Cześć piękna, dawno się nie widzieliśmy ! Otóż to, minęło dobrych kilka miesięcy jak złożyła nam ostatnią wizytę, wtedy świat zieleniał nam w oczach, teraz mamy już za sobą pierwsze nocne przymrozki. Odkładamy na chwilę wykonywaną pracę i udajemy się do piwnicy sprawdzić, w jakiej kondycji jest karmnik po poprzednim sezonie – czy nie wymaga czasem naprawy, ewentualnie wyczyszczenia.

Ptaki doskonale wiedzą gdzie szukać pożywienia, w przypadku jego niedoboru w środowisku naturalnym, zaczynają go szukać na naszych podwórkach, balkonach , w ogródkach czyli krótko mówiąc tam, gdzie my na co dzień przebywamy. Niektóre gatunki przebywają wśród nas przez cały rok jak np. wróble czy mazurki, inne jak sikory, zięby czy trznadle zjawiają się dopiero w ciężkich dla nich porach roku, gdy ziemię przykrywa gruba warstwa śniegu, który utrudnia im zdobywanie pożywienia. Jest to jeden z powodów,

fot. Jacek Drozda

dla których wystawiamy za okna karmniki, wieszamy je na balkonach bądź ustawiamy w ogrodach, następnie przez kilka miesięcy od momentu nastania chłodnych dni, wypełniamy je ptasimi smakołykami, począwszy od drobnych nasion rzepaku, poprzez słonecznik, owoce, kończąc na tłuszczach zwierzęcych. W zamian mamy możliwość podziwiania naszych małych skrzydlatych przyjaciół, przebywania niemalże bezpośrednio wśród nich przez te kilkanaście tygodni w roku oraz ożywiamy krajobraz za oknem w szare zimowe dni. To oczywiście ta najbardziej próżna z możliwych form ptasiej wdzięczności, próżna dla nas, dla ptaków granicząca z nie-świadomością bo czymże jest dla nich towarzystwo ludzi ? niestety głównie zagrożeniem. Ale skupmy się na przyjemnych aspektach dokarmiania i jego następstw. W dłuższym okresie czasu swoją wdzięczność, za pomoc w przeżyciu zimy, okazują regulując liczebność owadów nie dopuszczając do nadmiernej ich ilości co mogłoby być fatalne dla nas w skutkach. Mają również duży udział w rozsiewaniu nasion roślin, drzew a nawet zapylaniu kwiatów.

 

fot. Jacek Drozda

Słyszymy często głosy, iż w ogóle nie powinno dokarmiać się ptaków, ponieważ żyjąc przez tysiące lat dawały sobie radę bez człowieka i każda nasza ingerencja w ich życie może naruszyć naturalne procesy panujące w przyrodzie. Pomagając im, chronimy słabsze osobniki, które powinny zginąć w wyniku naturalnej selekcji podczas mroźnej zimy lub ataku ze strony drapieżnika. Nie sposób się z tym nie zgodzić, ale spójrzmy na tę sprawę z innej strony – jak się ma do tego wszystkiego nasza ingerencja w środowisko naturalne, wycinanie lasów oraz zagospodarowywanie nieużytków, czyli naturalnych miejsc życia ptaków? A zanieczyszczenia powietrza, wód oraz gleby doprowadzające w konsekwencji do zaniku wielu gatunków roślin oraz wymierania organizmów żywych, które są źródłem pożywienia ptaków? Przykładów za oraz przeciw dokarmianiu ptaków można by przytoczyć jeszcze wiele, ale nie o tym będzie mowa w dalszej części tekstu. Argumenty umieszczone na przeciwległych szalach wagi, którą stanowi los ptaków nie powinny przysłaniać nam rozsądku oraz i chęci życia w zgodzie z naturą. Skupmy się, więc na tym, jak pomóc naszym skrzydlatym przyjaciołom w okresie, gdy zdobywanie pożywienia jest utrudnione a zapasy w postaci owoców i nasion roślin rosnących w ich naturalnym środowisku są na wyczerpaniu oraz jak to robić z głową, bowiem często większą krzywdę wyrządzamy dokarmiając w niewłaściwy sposób niż nie dokarmiając wcale.

fot. Jacek Drozda

Dwa najistotniejsze czynniki we właściwym dokarmianiu ptaków zimą to regularność oraz właściwa karma. Karmienie ptaków rozpoczynamy zwykle późną jesienią, czasem wczesną zimą gdy przymrozki i opady śniegu się nieco opóźnią. Jeśli zrobimy już ten pierwszy krok, powinniśmy przemaszerować cały zimowy okres bez żadnych przestojów, zapewniając regularną dostawę pokarmu do karmnika albo inaczej mówiąc, nie dopuszczać aby nie zabrakło go w nim. Jest to bardzo istotne, ponieważ ptaki mają bardzo szybką przemianę materii a co się z tym wiąże, olbrzymie zapotrzebowanie na energię niezbędną do przemieszczania się, dlatego nawet kilkugodzinny głód przy dużym mrozie może doprowadzić je do śmierci. Oprócz dokarmiania ptaków, mamy też inne obowiązki, które niejednokrotnie powodują, że opuszczamy dom na kilka godzin a nawet dni. Jak wówczas możemy zapobiec brakom pokarmu w karmniku ? Rozwiązań jest wiele, od tych najbardziej banalnych jak wyłożenie nadmiernej ilości ziarna która powinna wystarczyć do naszego powrotu, poprzez prośbę do sąsiada albo kogoś z rodziny aby pod naszą nieobecność dosypywał nasion do karmnika, kończąc na stosowaniu karmników-automatów, które są poniekąd połączeniem dwóch pierwszych sposobów na ciągłość w dostawie karmy i chyba najlepszym z możliwych rozwiązań. Gdy ten problem mamy już za sobą, pojawia się następne pytanie – kiedy zakończyć dokarmianie ptaków ? Czy wraz z pierwszymi roztopami, początkiem kalendarzowej wiosny, a może później ? Odpowiedź nie jest jednoznaczna, generalnie czas ten wyznacza dostępność pokarmu środowisku naturalnym. Innymi słowy, nawet w okresie przedwiosennym, gdy pierwsze roztopy odsłonią przed nami to, co skrywał przez zimę śnieg, nie powinniśmy zaprzestać dokarmiania, ponieważ nie pojawiły się jeszcze nowe rodzaje pożywienia – głównie tych zwierzęcego, czyli owady. Okres ten uważany jest za najtrudniejszy dla paków, jeśli chodzi o zdobywanie pokarmu ponieważ bardzo często my ludzie chowamy już karmniki a natura dopiero zaczyna nakrywać do stołu.

Drugim bardzo istotnym czynnikiem w dokarmianiu ptaków zimą jest samo pożywienie, które serwujemy naszym skrzydlatym podopiecznym. Wbrew pozorom, to czym karmimy ptaki zimą może im w równej mierze pomóc jak i zaszkodzić. Jak to zaszkodzić – może ktoś zapytać ? przecież ptaki zjedzą wszystko. No cóż, głód stawia pod ścianą nie tylko ptaki. My ludzie teoretycznie też jesteśmy w stanie zjeść wszystko, jeśli nam zaszkodzi cierpimy, ulgę przynoszą nam lekarze a bezpośrednio lekarstwa. Ptaki w podobnym przypadku, dodatkowo wystawione na działanie chłodu, cierpią lub w krytycznych przypadkach umierają. Wbrew utartym opiniom ptakom nie wolno podawać wszystkiego co zostało na naszym stole po skończonym posiłku, czyli wszelkiego rodzaju odpadków bądź nieświeżej żywności. Owszem, większe ptaki jak np. kruki lub wrony są w stanie zjeść prawie wszystko i nie będzie to miało większego wpływu na ich kondycję fizyczną, ale po pierwsze: stanowią one swego rodzaju służby sanitarne w terenie więc ich żołądki i kwasy trawienne są w stanie uporać się praktycznie każdym rodzajem żywej materii, po drugie: nie uświadczymy ich raczej w naszych przydomowych karmnikach więc niejako problem ten ich i nas nie dotyczy. Skupmy się zatem na najbardziej prawdopodobnych gościach, którzy będą odwiedzać nas zimą czyli mniejszych ptakach z rzędu wróblowych. Ich naturalnym pożywieniem są różnego rodzaju nasiona oraz owady. Panująca za oknem zima wyklucza serwowanie owadów ze względu na ich brak, podawać więc możemy dostępne w sklepach ziarna. Do najpopularniejszych zaliczamy: słonecznik, konopie, dynię, rzepak, sorgo, proso oraz zboża. Ich lista jest oczywiście o wiele dłuższa, ale wymienione zjadane są praktycznie przez większość przylatujących do karmnika ptaków. Naturalnie każdy z gatunków ma swoje preferencje dotyczące określonego rodzaju nasion, niemniej jednak przygotowując im mieszankę złożoną z kilku ich rodzajów na pewno trafimy w gust każdego ze skrzydlatych gości. Chcąc zrobić to idealnie, możemy zawczasu zaopatrzyć się w niektóre z nich, zbierając je jeszcze jesienią (nasiona traw, drzew i roślin ogólnodostępnych). Drugą kategorią pokarmową są orzechy – bardzo chętnie zjadane przez w zasadzie wszystkie gatunki ptaków pod warunkiem, że pozbawimy je wcześniej łupin i odpowiednio rozdrobnimy.

Bardzo istotną grupą pożywienia, które możemy wykładać w karmnikach są resztki kuchenne. Jednak w tym przypadku musimy bacznie zwracać uwagę na to, co podajemy ptakom, na to czego absolutnie podawać nie powinniśmy oraz na to, co powinniśmy niezjedzone na czas usuwać z karmnika.
• pierwszą grupę stanową m.in. obierki owoców i warzyw, kasze, poćwiartowane owoce, gotowane jarzyny, ryż oraz makaron, mięso oraz tłuszcz zwierzęcy – zarówno surowy oraz gotowany, białe pieczywo rozdrobnione oraz pestki owoców i twaróg
• drugą grupę, czyli resztki, których podawać nie powinniśmy, stanowią wszystkie wy-mienione wcześniej produkty, ale w postaci zepsutej bądź solonej (np. gotowane solone ziemniaki, zjełczały tłuszcz). Oczywiście głodne ptaki zjadłyby takie pożywienie, niestety mogłoby to doprowadzić nawet do ich śmierci o czym napisane było wcześniej
• trzecia grupa, czyli resztki kuchenne, które niezjedzone w odpowiednim czasie powinny zostać usunięte z karmnika to wszelkiego rodzaju soczyste owoce lub gotowane warzywa, ryż, makaron a nawet mięso. Czynnikiem warunkującym usunięcie ich z karmnika jest panujący na dworze mróz – w momencie, gdy wyłożone resztki pożywienia zamarzną, stają się niebezpieczne dla ptaków i powinny być usunięte z ich menu oraz zastąpione świeżymi.

Mamy już karmnik i ptasie przysmaki, wypadałoby wspomnieć pokrótce, jakie gatunki ptaków najchętniej będą nas odwiedzać.

fot. Jacek Drozda

• Sikora bogatka – największa z naszych sikor i bardzo częsty gość w naszych karmnikach. Żeruje w grupach po kilkanaście ptaków, zarówno w karmniku jak i na ziemi. Najczęściej jednak porywa wyłożony pokarm (ziarna i nasiona) odlatując na pobliskie gałęzie drzew i tam je zjada. Bardzo chętnie, szczególnie w mroźne dni, żywi się tłuszczami zwierzęcymi (słonina, smalec) oraz roślinnymi (margaryna). Jest mało płochliwa, potrafi przegonić z karmnika mniejsze gatunki sikor oraz niektóre z innych wróblowych (ziębę, jera lub czyżyka).

 

 

fot. Jacek Drozda

• Sikora modra – mniejsza od bogatki i mniej ruchliwa ale również bardzo częsty gość w karmnikach. Zjawia się jednak nieco później niż inni stali bywalcy naszych stołówek, zwykle w czasie pierwszych silniejszych mrozów. Żeruje głównie w karmniku, bardzo rzadko na ziemi. Chętnie za to korzysta z tłuszczowych smakołyków, w szczególności słoniny. Mimo niewielkich rozmiarów bardzo często przegania z karmnika większe gatunki ptaków, w tym wszystkie swoje siostry sikory.

fot. Jacek Drozda

• Wróbel domowy oraz Mazurek – dwa gatunki ptaków bardzo często mylone ze sobą, różniące się głównie czarną plamą na policzku, którą posiada ten drugi. Są bardzo częstymi gośćmi w karmnikach i praktycznie cały rok chętnie korzystałyby z dokarmiania. Pojawiają się najczęściej jako pierwsze i jako ostatnie odlatują, nie gardzą żadnym z wykładanych pokarmów, nie porywają ziaren jak sikory tylko rozsiadają się w karmniku i zjadają ile się da, panosząc się przy tym i przeganiając inne, nawet większe od siebie, gatunki ptaków. Zwykle pozostawiają po sobie duży bałagan. Bardzo chętnie żerują na ziemi.

fot. Jacek Drozda

• Dzwoniec – ptak wielkości wróbla, o mocnym dziobie przystosowanym do rozłupywania większych ziaren. Przylatuje w stadkach liczących od kilku do kilkunastu osobników, rozsiada się w karmniku i przegania inne gatunki ptaków. Bardzo często dochodzi do przepychanek z innymi dzwońcami, które potrafią być bardzo widowiskowe. Zjada najchętniej ziarna słonecznika, dyni oraz konopie.

fot. Jacek Drozda

• Kos – jeden z największych gości zlatujący się do karmników, nie stroni od towarzystwa ludzi dlatego bardo często spotykany jest w miejskich parkach. Jeden z najbardziej znanych śpiewaków, jego wczesnoporanne i wieczorne serenady wprowadzają niesamowity nastrój spokoju i odprężenia. Najchętniej żeruje na ziemi, wygrzebując wśród liści i traw to, co rozrzuciły inne ptaki goszczące się w karmniku. Bardzo chętnie zjada suszone owo-ce jarzębiny, czarnego bzu, jałowca, winogron, pieczywo a nawet twaróg. Jest bardzo towarzyski i niekonfliktowy.

fot. Jacek Drozda

• Grubodziób – jeden z większych ptaków przylatujących do karmnika, aczkolwiek go-ściem tam nie jest częstym. Pięknie ubarwiony, nazywany często polską papużką. Posiada bardo mocny dziób przystosowanych do rozłupywania twardych ziaren, takich jak pestki wiśni. Chętnie zjada też nasiona słonecznika oraz dyni. Jest karmnikowym rozrabiaką, wykorzystuje swój potężny dziób przeganiając od stołu inne gatunki ptaków.

fot. Jacek Drozda

• Jer – rzadki gość przy karmniku aczkolwiek jeśli odwiedzi nas jeden raz najczęściej staje się stałym bywalcem naszej stołówki. Dość płochliwy, przeganiany przez podobne wielkością ptaki np. mazurki lub dzwońce, mało wybredny, zjada praktycznie wszystko, co wykładamy w karmniku, najchętniej ziarna słonecznika oraz konopi ale również kukurydzę, orzechy i jarzębinę. Żeruje równie chętnie w karmniku jak i na ziemi.

fot. Jacek Drozda

• Sójka – ptasi magazynier. Jeden z większych gości w karmniku, jeśli przyleci raz, możemy być pewni, że odwiedzać nas będzie tak długo, jak znajdzie w karmniku swoje ulubione przysmaki czyli żołędzie i kukurydzę. Zwykle nie zjada ich na miejscu tylko pakuje w wole tyle, ile się zmieści i odlatuje schować je w swojej spiżarni. Kursować tak potrafi przez cały dzień, płosząc swoim przylotem inne ptaki.

fot. Jacek Drozda

 

 

• Zięba – najpospolitszy ptak w Polsce ale dość rzadki przy karmniku. Jeśli już się zjawi, to żeruje głównie na ziemi, zbierając rozrzucone przez inne gatunki ziarna słonecznika, rzepaku, owsa, prosa lub konopi. Jest ptakiem bardzo płochliwym, często przeganianym przez mniejsze od siebie gatunki.

fot. Jacek Drozda

• Rudzik – karmnikowy samotnik i to pod kilkoma względami. Przylatuje zwykle w pojedynkę i najchętniej wtedy, gdy w karmniku nie ma żadnych innych ptaków. Zjada najmniejsze z dostępnych w karmniku porcji, czyli ziarna rzepaku, rzepiku, konopi oraz okruchy pieczywa.

fot. Jacek Drozda

 

• Trznadel – nieczęsty gość przy karmniku a to głównie z tego względu, iż to ptak naszych łąk i pól gdzie przebywa w dość dużych stadkach. Jeśli już się zjawi, to najczęściej żeruje na ziemi wraz z kosami oraz ziębami – często przeganiany przez mniejsze gatunki takie jak wróble domowe lub mazurki.

fot. Jacek Drozda

• Kowalik – karmnikowy rozrabiaka, wprawdzie nieczęsto się zjawia ale jak już przyleci to potrafi przegonić praktycznie każdego innego biesiadnika korzystającego z naszej stołów-ki. Nie zjada pokarmu na miejscu, tylko wynosi po kilka ziaren w dziobie chowając je w korze okolicznych drzew. Po chwili wraca, żeby zabrać kolejną porcję nasion.

Sporadycznie do naszych karmników mogą przylecieć również inne gatunki ptaków, jednak wyżej wymienione są tymi, które czynią to najczęściej. Z rzadszych gości wymienić należałoby dzięcioły (duże, średnie, małe, zielone a nawet czarne), szczygły, czyżyki, czeczotki, gile, gołębie, strzyżyki, raniuszki oraz inne gatunki sikor (czubatki, ubogie i czarnogłowe).

Dokarmianie ptaków to nie tylko przyjemność podziwiania ich zza szyby okna w chłodne zimowe dni ale także odpowiedzialność za ich zdrowie i bezpieczeństwo, bowiem oprócz kwestii związanych z samym pożywieniem, bardzo duże znacznie ma bezpośrednie otoczenie karmnika i zagrożenia z nim związane. Nasze ogrody, podwórza a nawet balkony odwiedzają też inne zwierzęta, które przyciąga do karmnika niekoniecznie ziarno słonecznika czy kawałki owoców. Koty, kuny, ptaki drapieżne to tylko niektóre z zagrożeń czyhające na naszych małych podopiecznych ale o tym jak się przed nimi uchronić, opowiemy innym razem.

Tekst i fotografia : Jacek Drozda

 

 

Musisz być zalogowany aby dodać komentarz.