Historia jednego bielika

fot. Marta Cetnar

► Z całą pewnością ta wiadomość powinna znaleźć się w dziale „newsy z brodą”, ponieważ dotyczy historii, która wydarzyła się ponad 20 lat temu. Jednak natknąłem się na nią dopiero dzisiaj i uznałem, że warto podzielić się nią z szerszym gronem odbiorców.

Poznawanie tej historii rozpocząłem od lektury posta nadesłanego przez Ricka Harnessa na listę dyskusyjną poświęconą ptakom szponiastym (raptor-conservation@yahoogroups.com). Relacjonował słowa swojego przyjaciela, który ostatnio bawił w pewnym irlandzkim gospodarstwie typu bed and breakfast. Tam dostrzegł wiszące na ścianie zdjęcie… bielika amerykańskiego. Zapytana o nie gospodyni odpowiedziała, że lata temu jej mąż znalazł wyczerpanego ptaka, którego pielęgnował. Po odzyskaniu sił, orła odesłano do Massachusetts. Za pośrednictwem listy Rick Harness zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o okolicznościach tego zdarzenia, a ja zacząłem śledzić wątek razem z nim.

Google prawdę ci powie…

Powszechnie wiadomo, że osobą znającą odpowiedź na większość pytań, jakie ludzkość potrafi wymyślić, jest Pan Google. Pan Google, kierowany słowami „bielik amerykański, Irlandiam, Massachusetts” wyrzucił ze swoich zasobów artykuł opublikowany w czasopiśmie „New Scientist” w lutym 1988 roku. Autorka, Stephanie Pain z Bostonu, opisuje losy bielika amerykańskiego imieniem „Iolar” (słowo oznaczające po irlandzku orła). Narobił on niezłego zamieszania, kiedy pod koniec listopada 1987 został znaleziony w stanie niemal krańcowego wyczerpania w irlandzkim hrabstwie Kerry. Tam zajął się nim lokalny strażnik przyrodniczy (przypuszczalnie mąż gospodyni, z którą rozmawiał przyjaciel Ricka Harnessa) i po dwóch miesiącach ptaka można było odesłać do USA. Po odbyciu 30-dniowej kwarantanny Iolar trafił do Massachusetts, gdzie trwał akurat program reintrodukcji bielika amerykańskiego. Jak podkreślał cytowany w artykule koordynator programu, orzeł-podróżnik nie mógł być jego „pełnoprawnym członkiem” z uwagi na niejasne pochodzenie.

Z własnej woli czy z niewoli?

Największą zagadką pozostaje to, czy Iolar przed znalezieniem w Irlandii przeleciał dzielnie cały Atlantyk, czy też pokonał znacznie krótszą odległość, uciekając z któregoś z ośrodków hodowlanych. Podczas, gdy ptak przechodził rehabilitację, Irlandczycy przeprowadzili wywiad wśród ośrodków sokolniczych na Wyspach i na kontynencie europejskim, jednak nikt nie zgłaszał faktu zaginięcia przedstawiciela tego gatunku. Co więcej, nie znaleziono żadnego miejsca, gdzie bieliki amerykańskie byłyby trzymane. Jednocześnie stan, w jakim został znaleziony Iolar, wskazywał na jego wygłodzenie, które mogło być spowodowane brakiem umiejętności samodzielnego zdobywania pożywienia. Z tego względu realizatorzy programu reintrodukcji w Massachusetts obawiali się, czy po wypuszczeniu na wolność ptak szybko nie padnie.

Wieczna zagadka

Niestety nie natknąłem się nigdzie na informacje o dalszych, amerykańskich losach Iolara. Doniesienia kończą się w przytaczanym artykule, według którego dostał on nadajnik radiowy i kolorowe obrączki umożliwiające śledzenie jego aktywności. Naukowcy stwierdzili, że wkrótce po wypuszczeniu żerował wspólnie z pobratymcami, co pozwalało mieć nadzieję, że jednak poradzi sobie w naturalnym środowisku. Przypuszczalnie nigdy już nie dowiemy się, czy rzeczywiście bielik amerykański samodzielnie pokonał Ocean Atlantycki, by odwiedzić irlandzkie wybrzeże…

[źródła: Mail Ricka Harnessa na liście raptor-conservation@yahoogroups.com
Pain S. 1988. Vagrant eagle "recrosses" the Atlantic. New Scientist, 25.02.1988]

Tekst: Antoni Marczewski
Tekst za zgodą autora z serwisu https://www.birdwatching.pl/

Musisz być zalogowany aby dodać komentarz.